wtorek, 2 czerwca 2015

10# 02.06.2015 nie wiem co mam zrobić

Nie pisałam bo mam załamanie. Nie mam pojęcia co mam zrobić. Raz jestem strasznie zmotywowana do tego aby schudnąć, a pózniej mam to gdzieś... Zjadłam dziś 3 kawałki ciasta i zwymiotowałam, patrzę w lustro i jestem grubsza niż 4 dni temu. Kurwa, ja się wykończę. Dziś zgram sobie jakieś ćwiczenia Chodakowskiej i znowu zacznę ćwiczyć. Gdy ćwiczyłem to łatwiej mi było chudnąc, widziałam lepsze efekty a nie tylko spadek wagi. Nie wiem ile ważę, nie ważyłam się od czterech dni bo boję się stanąć na wagę 

Właśnie robię porządki w szafach, wyrzuciłam już 2 worki za dużych na mnie ciuchów. Co z tego,  są one w rozmiarze 40/38 a ja teraz noszę 32/34 skoro tego nie widać... Swoją drogą nie wiem jak taki grubas mieści się w takie małe ciuchy...

środa, 27 maja 2015

9# 27.05.2015 chuj w dupę

Nie kontynuuję poprzedniego posta.
Zjadłam ten obrzydliwy obiad bo wszyscy patrzyli i jak tylko poszli do kościoła na jakąś mszę za kogoś (ja tam nie uczęszczam od dawien dawna) to wyrzygałam wszystko. Mam nadzieję, że nic nie zdążyło się przetrawić bo strasznie ciężko mi się wymiotowało. Znowu jestem nic nie wartą grubą świnią! Błagam, pomóżcie mi i strzelcie mi w łeb albo chociaż dajcie coś co zapycha żołądek a nie ma kalorii. Czuję obrzydzenie do samej siebie, nienawidzę swojego tłustego cielska, każdego centymetra tej grubej świni nienawidzę. 




8# 27.05.2015 dupa urosła

Plus jeden kilogram za wczorajsze obżarstwo. Nie mogę tego przeboleć.

Siedzę i piję kawę, dziś raczej na pewno będę głodować. Nie mogę sobie pozwolić na wszystko. To nie mój żołądek ma mieć władze nade mną tylko moje oczy i umysł. Muszę być silna i będę. 

Zmieniłam wystrój bloga z żałobno-depresyjnego na zajebiscie cukierkowo różowy. Zrobiłam sobie nagłówek z pysznymi ciasteczkami. A co tam, niech oczy się napatrzą. Posty tutaj są okraszone dużą dawką depresji zmieszanej z gównem więc stwierdziłam, że jeśli już serwuję tu takie pyszności to na kolorowym talerzyku. 

"niby jesz gówno, ale za to z tęczowego talerzyka, gówno, ale takie fajne z parasoleczką, lukier po wierzchu, deseń z orzeszków, niby gówno, ale za to w promocji z łyżeczką, panowie co za okazja, co za wieczór." 
- Dorota Masłowska "Paw Królowej"

----

Dziś przyjeżdża Ciocia mojego D. Będę musiała smażyć zajebiscie tluste kotlety z piersi kurczaka na zajebiscie tłustym oleju  i podać to z zajebiscie tuczącymi ziemniakami z dodatkiem zajebiście tłustego masła i dorzucić do tego zajebiscie zdrową mizerię z ogórków z zajebiscie tłustą śmietaną 18%. A się najebią tymi procentami.

Nie zjem tego, chociaż wiem, że mój żołądek gdyby mógł wyrwałby się z mojego brzucha i sam to opierdolił.
Na szczęście takie cuda jeszcze się nie dzieją. 

Gdybym miała w domu watę to znowu bym się jej nażarła. Kiedyś dzięki temu nie jadłam dwa dni, po czym trzeciego ją wyrzygałam bo przecież celuloza się nie trawi. Piękne czasy.

wtorek, 26 maja 2015

7# jestem grubą świnią

Grubą obrzydliwą spasioną świnią!
Kurwa po co żresz?!

Jak zwykle rano wypiłam kawę. Do 11 nic nie zjadłam, miałam iść oddać krew ale nie mogłam sie podnieść z łóżka, kręciło mi sie w głowie i było mi niedobrze. I wtedy, kurwa, D. Powiedział mi "masz coś zjeść" i zrobił mi dwie kromki chrupkiego z twarogiem i szczypiorkiem. Po czym było mi jeszcze gorzej wiec zrobił mi herbatę, nienawidzę gorzkiej wiec nie pije jej wcale a on mi poslodzil !!! Kurwa mać, pózniej mi się coś powaliło w tej tłustej dupie i zeżarłam DWIE BUŁKI (kajzerki) z MASŁEM, SOSEM CZOSNKOWYM, SEREM ŻÓŁTYM i dwoma jajkami! Jakieś 500 kcal! Pózniej kupił mi ptasie mleczko i opierdoliłam jak wyglodnialy murzyn prawie pół paczki!!! 200 gram, nawet nie wiem ile to kcal ale pewnie z 400 conajmniej!  jeszcze pózniej zaczął mnie bolec brzuch i mnie zemdliło i musiałam jeszcze w siebie wepchać kolejna bułkę taką samą jak rano! Jebana świnio, jesteś tłusta i obrzydliwa! Jeszcze zapiłam to wszystko Dr. pepperem i wodą mineralną, a potem rzygałam jak kot. Wyrzygałam wszystko ale część na pewno się strawiła. Kurwa, dzisiejszy bilans to chyba z 1200 kcal, mam ochotę się zabić. Przecież ja nie jem NIGDY białego pieczywa, ŻADNEGO ! Tylko chrupkie! Nie jem masła i majonezu ani sosów, nie jem słodyczy a na pewno nie w takich ilościach!!! Jestem nikomu nie potrzebna i nic nie warta! Jutro głoduje kurwa, pojutrze będę wpierdalać jabłka z wodą a najlepiej z mlekiem zeby mnie przesrało... 

Jeszcze w TV leciała jakaś ukryta prawda czy inne trudne gówno i była tam szczupła laska o zajebistej figurze i talii osy i mój D. Mówi "ale jej facet głupi, traci taką szansę" - oczywiście pół żartem pół serio ale nie rozumiem tego, dlaczego on nie chce żebym chudła chociaż jestem gruba świnią a inne szczupłe laski mu się podobają... Bardzo mnie to zabolało. Już nigdy go nie posłucham. 

Jutro będę ważyć 2 kg więcej, jestem tego pewna. 

Jebana nic nie warta gruba świnia, głupia i gruba i spasioną i tłusta, sam tłuszcz na brzuchu i uda rozmiaru XXXXL. 

6# 26.05.2015 - I cel osiągnięty! 55 kg!

10:18 

Hej! 
Przed chwilą się zważyłam i nie mogę uwierzyć, że tak szybko osiągnęłam pierwszy cel! Jestem szczęśliwa jak nigdy, ale głowa mnie boli. Właśnie piję kawę i palę fajki. Dobija mnie myśl, że będę musiała zaraz coś zjeść... 

poniedziałek, 25 maja 2015

5# 25.05.2015 pięćdziesiąt sześć kilogramów!



Tadaaaaaaaaam! Wstaję rano, wchodzę na wagę i widzę taką piękną liczbę!
To nieprawdopodobne, że ważę 3 kg mniej niż 3 dni temu! Jak widać dla chcącego nic trudnego! Mam nadzieję, że jutro osiągnę pierwszy cel - 55 kg.

Jestem w trakcie śniadania, zjadłam jedną tabletkę Appetiblock i piję czarną kawę. Aż urozmaicę sobie dietę i pomyślę o jakiejś sałatce ze świeżych warzyw na dzisiejszy obiad. Albo jakieś jajko na twardo? Zaszalejemy, oczywiście z głową, bo mój obiad nie może przekroczyć 120 kcal gdyż staram się nie przekraczać 200 kcal dziennego spożycia. Ktoś może puknąć się w głowę, bo normalny człowiek potrzebuje 10 razy więcej ale mi z tym dobrze. Czuję, że jestem wyjątkowa, jak każdy Motylek. W końcu mam jakiś cel w życiu, ten miesiąc przerwy był okropny bo nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wegetacja.
Teraz nie myślę o jedzeniu bo przez kilka godzin dziennie gram w Gothica III, więc to mi pomaga. Nawet udaje mi się nie palić w takiej ilości, chociaż i tak palę więcej niż zazwyczaj bo papierosy pomagają mi nie myślec o jedzeniu.

26 maja idę pierwszy raz w życiu oddać krew. Chciałabym robić to już zawsze, bo wiem, że w ten sposób mogę przyczynić się do uratowania czyjegoś życia. Leć jest pewna rzecz, która mnie martwi. Czytałam jakie są przeciwwskazania, wychodzi na to, że jestem sto pro sprawna i mogę oddać krew ale moja waga nie może być niższa niż 50 kg... I co teraz? Nie liczę nawet na to, że do jutra schudnę 6 kg :D ale chodzi mi o kolejne oddanie krwi. Czy aby na pewno nie można ważyć mniej? 
I co zrobić z tym posiłkiem 4.500 kcal (8 tabliczek czekolady)? To znaczy chodzi mi o to, że nie wiem co się stanie jak tego nie zjem. Mogę zjeść 3-4 kostki, nie więcej. Ale czy im tam nie zemdleję?

Bardzo proszę Was o pomoc i o rady.

14:30 obiad

Właśnie jestem po obiedzie.

1 jajko na twardo: 70 kcal
4 małe plastry pomidora: 10 kcal
100 gram marchewki z groszkiem: 34 kcal
250 ml Kropli Beaskidu niegazowanej: 0 kcal

Wynik: 114 kcal, zmieściłam się.

Powiem, że się najadłam i zjadłam ten obiad ze smakiem.



21:34

O 18 zjadłam kolację, czyli jajko na twardo ze szczypiorkiem dla smaku (70 kcal). 

Dzisiejsza liczba kalorii: 184, czyli nie przekroczyłam limitu. Jestem mega szczęśliwa! 

Jutro natomiast oprócz kawy na śniadanie muszę zjeść coś przed oddaniem krwi. Postaram się nie przesadzić ale tez muszę utrzymać się na nogach. Dziś było ciężko bo cały dzień kręciło mi sie w głowie, do tego teraz głowa mnie boli jak cholera. Idę spać, dobrej nocy : *

sobota, 23 maja 2015

4# 24.05.2015 kara za wczoraj i -1 kg!

08:06

Wczoraj byłam za słaba. Nie dość, że obżarłam się tymi pierogami, które miały chyba z 300 kcal to jeszcze na wieczór zjadłam kawałek ciasta (80 kcal). Co z tego, że i pierogi i ciasto zwróciłam aż do czystej żółci. Liczy się fakt, że nie potrafiłam się opanować. Dzisiaj czeka mnie za to kara. Nie tak jak pisałam brak śniadania ale Głodówka cały dzień. Sama kawa, ewentualnie woda niegazowana.
Cholera, tylko gdzie ja dziś coś takiego kupię? Jak podobno dziś jakieś klerskie święto... Trudno, będę pić kranówę. 

Właśnie piję czarną kawę i czuję przyjemne ssanie w żołądku. Niby jest to dość niekomfortowe bo przypomina mi o głodzie ale z drugiej strony lubię to uczucie bo wiem, że nic w moim żołądku nie ma. Wczoraj wieczorem po zwróceniu wszystkiego rownież położyłam się spać z pustym żołądkiem. Inaczej bym nie zasnęła, gdyby coś w nim było.

Pójdę się zważyć, bo jeszcze dziś tego nie robiłam. 

Jak to możliwe, że dziś ważę 57 kg?! Skaczę ze szczęścia!!! Wychodzi na to, że chudnę kilogram dziennie, tak jak za starych dobrych czasów! Humor poprawiony na cały dzień, już nie mogę doczekać się jutra kiedy zobaczę swoją wagę!

18:27

Jak do tej pory wypiłam 4 kawy. Złamałam się i zjadłam 3 małe truskawki (około 10 gram) - 5 kcal jak wskazuje tabela kalorii. Jestem na siebie zła ale to chyba jest grzech do wybaczenia. Pochłonęłam chyba z 10 tabletek Appetiblock, za każdym razem gdy czułam ssanie w żołądku. Myślę, że do jutra spokojnie wytrzymam.

20:00 

A jednak... Moja kolacja to kromka chrupkiego pieczywa z truskawkami i twarogiem naturalnym (32 kcal).


 Dzisiejszy bilans: 41 kcal.